Bez ściemniania. Dzicz na ulicach, czyli - gdzie jest policja?

Olewanie sygnalizacji świetlnej i znaków drogowych. Omijanie pędem pojazdów, które zatrzymują się przed przejściami, aby przepuścić przechodzących. Rowerzyści jadący nagle po przejściach dla pieszych. I to nagminne rozmawianie przez telefon - komórka w jednej łapie, kierownica w drugiej. A nawet pisanie esemesów podczas jazdy! Nie mówiąc już o agresji, bezczelności czy zwykłym chamstwie kierowców. To grzechy główne na piotrkowskich drogach.

Próbowałem w tym miejscu zwracać uwagę na te problemy komendantowi Olejnikowi, lecz żadnej reakcji na to, że auta po Piotrkowie prują często 100-130 km na godzinę. Teraz inspektor pilnuje Tomaszowa - nie wiem, może tam furmankami się jeździ. Gdzie jest policja?! - dziwię się niezmiernie. Biurek pilnuje? Obstawia idiotyczne imprezy? W ogóle, czy ktoś widzi policjantów na ulicach? Bo ja nie widzę. Więc kierowcy są bezkarni i urządzają pieszym rosyjską ruletkę: uda się staruszce przebiec przez Sulejowską, czy się nie uda, bo przecież czeka na krawężniku bezradnie i dwa kwadranse, a żaden cham jej nie przepuści!

Wiem, że mieszkańcy nie mają poczucia bezpieczeństwa w swym mieście. Owszem, bezrobocie i bieda zrodziły patologię, ale czyż my naprawdę na każdym kroku musimy być skazani na tych podpitych i śmierdzących meneli okupujących okolice sklepów, bram i każdą wolną ławkę? Czy musimy koło takich typów już od bladego świtu do północy przechodzić z duszą na ramieniu? Zaczepiani? Straż miejską, która jak nie ustawia akurat radaru w krzakach, to poluje na babiny z pietruszką, trudno traktować poważnie.

Ale wobec państwowej policji obywatele moją prawo mieć oczekiwania, że ta zacznie wreszcie pilnować w mieście porządku i egzekwować twardą ręką przestrzeganie prawa. Czy pani inspektor Renata Kasprzyk-Papierniak - nowa szefowa piotrkowskiej komendy, ma na to miasto jakieś pomysły?