Czy oszczędności magistratu wyjdą na dobre mieszkańcom Piotrkowa?


W połowie ubiegłego roku Urząd Miasta w Piotrkowie ogłosił przetarg na wyłonienie dostawcy energii dla urzędu i 64 podległych jednostek. - Po analizie kosztów zużycia energii doszliśmy do wniosku, że skoro istnieje na rynku konkurencja, to ogłaszając przetarg mamy szansę zdobyć firmę, która taniej sprzeda nam usługę - mówi Bogdan Munik, sekretarz piotrkowskiego magistratu.


Najkorzystniejszą ofertę złożyła firma Tauron i to z nią podpisano umowę. Dziś już wiadomo, że na tej zmianie miejski budżet zaoszczędził w ciągu zaledwie sześciu miesięcy ponad 300 tys. zł . W pierwszym półroczu 2010 r. miasto zapłaciło za prąd 2,14 mln zł, a w tym samym okresie 2011 r. - 1,83 mln zł.


- Tak wysokie oszczędności były możliwe mimo zwiększenia stawki VAT i większej liczby punktów świetlnych (m.in. latarni) w stosunku do roku ubiegłego - dodaje Jarosław Bąkowicz z biura prasowego miasta.


Po tym pozytywnym doświadczeniu, prezydent Krzysztof Chojniak zdecydował o przygotowaniu kolejnego przetargu na wyłonienie dostawcy energii. Magistrat rozpatruje możliwość włączenia do przetargu gminnych zasobów mieszkaniowych, dzięki czemu także i mieszkańcy zapłaciliby mniej za prąd. Nowa umowa ma być podpisana na dwa lata.


Zaciskanie pasa w Piotrkowie zaczęło się już kilka lat temu, m.in. od rezygnacji z siedmiu sprzątaczek i powierzenia utrzymania czystości firmie zewnętrznej. Rocznie dało to oszczędności rzędu 130 tys. zł.


Urząd zrezygnował też z części tytułów prenumerowanych gazet i ograniczył ilość egzemplarzy tych, które postanowił nadal zamawiać. Takie wyrzeczenie daje rocznie ok. 13 tys. zł oszczędności. Trochę więcej, bo ok. 22 tys. zł daje ograniczenie zużycia papieru i materiałów biurowych dzięki postępującej informatyzacji urzędu.


W dziale zatrudnienie okazuje się, że można zaoszczędzić jeszcze więcej, bo między pół miliona a milionem złotych rocznie. Jak? Wystarczy nawiązać dobrą współpracę z Aresztem Śledczym w Piotrkowie i piotrkowskim pośredniakiem.


- Prace takie jak malowanie sal, roboty porządkowe, remontowe w szkołach, odśnieżanie chodników, itp. z powodzeniem wykonują więźniowie i pracownicy interwencyjni - mówi Bąkowicz. - Poza tym nie przybywa nam etatów, bo korzystamy z pomocy stażystów.


W magistracie od 2007 r. stan zatrudnienia praktycznie się nie zwiększył (z 273,55 etatu, na 274,85 etatu), a co za tym idzie też koszty płac (9,6 mln zł w 2007 r. i 10,7 mln zł w ub. roku, co daje wzrost mniejszy niż inflacja).


Trudniej natomiast oszacować oszczędności na abonamentach telefonicznych i najbardziej spektakularnym i dosłownym "zaciśnięciu" pasa, jakim była rezygnacja ze słonych paluszków, ciastek i kolorowych napojów na sesjach rady oraz dla zarządu miasta i jego gości.


W kwestii telefonów służbowych wprowadzono zasadę corocznego ustalania wysokości abonamentu do zadań, jakie wykonuje urzędnik i ogłaszania przetargu, w którym wyłaniany jest operator dający najwięcej minut za najmniejszą stawkę.


- Nie jest wyliczone, ile oszczędzamy na rezygnacji z przekąsek i napojów, ale np. Urząd Marszałkowski w Łodzi rocznie wydaje na to 130 tys. zł - mówi Bąkowicz.


Bąkowicz zdradza też, że są już przymiarki do ograniczenia wydatków na ogrzewanie siedziby urzędu, a Munik dodaje, że miasto coraz częściej będzie ogłaszać zbiorowe zamówienia publiczne, jak w przypadku prądu:

- Myślimy o tym, by papier i materiały biurowe, które każda szkoła kupuje dla siebie w sklepie, otrzymywała w ramach jednego dużego zamówienia dla urzędu i podległych jednostek.