Grupa piotrkowian i Ukraińców oszukana przez pracodawcę. Przez trzy miesiące pracowali za darmo

Za uczciwą pracę, godna zapłata? Niestety ,,święte" zasady coraz częściej omijane są przez nieuczciwych pracodawców. Na własnej skórze przekonali się o tym pracownicy zatrudnieni w firmach z okolic Bełchatowa i Piotrkowa. Pracodawca, który zatrudnił grupę kilkunastu piotrkowian i Ukraińców, ulotnił się wypłacając ludziom po 40 zł, żeby starczyło na chleb... - Jak wracać do domu - pytają zrozpaczeni Ukraińcy.

Czterech obywateli Ukrainy pracę przy obsadzaniu drzewkami i krzakami pasa drogowego S8 od węzła rakowskiego do Tomaszowa Mazowieckiego rozpoczęło w kwietniu. Z Warszawy przywiózł ich do Piotrkowa niejaki D., prawa ręka R., ich pracodawcy i pomieszkiwał z nimi na kwaterze. Mili obiecane jakieś dwa tysiące złotych miesięcznie na rękę, koszty kwatery miał pokryć pracodawca, u niego też miały być umowy o pracę. Mężczyźni - jak mówią - pracowali po 10-12 godzin sześć dni w tygodniu.

- Ja dołączyłem w maju. R. pozostawiał numery telefonu w sklepie, u fryzjera i informację, że szuka ludzi do roboty - mówi Sławomir Drzewiński z Pio-trkowa. - W sumie było nas kilkanaście osób. Zasada miała być taka, że co tydzień będziemy otrzymywać zaliczki, a na koniec miesiąca pełną wypłatę.

- Niestety, oszukał nas wszystkich - dodaje pan Sławomir, który po tym, jak D. wyjechał, a R. zaczął ich zwodzić, wciąż do niego wydzwaniał, najpierw prosząc o wypłatę dla ludzi, potem już grożąc policją i inspekcją pracy.
- Usłyszałem, że praca w Piotrkowie się po prostu skończyła, a podwykonawca płacił R. za mało pieniędzy - mówi piotrkowianin pokazując kolejne sms-y od R., w których ten prosi o uspokojenie sytuacji, obiecuje wypłatę, prosi, by tylko się wstrzymać.

- W końcu przysłał mi 200 zł i kazał podzielić między ludzi tak, żeby chociaż na kromkę chleba starczyło. Zakpił sobie z nas! - mówi mężczyzna.

Z relacji poszkodowanych pracowników wynika, że R. zalega im po kilka tysięcy złotych. Zaliczki w wysokości 40-100 zł, np. Ukraińcom wystarczały na zakupy w Biedronce. Ostatnio już nawet na to nie mogli sobie pozwolić - dostali truskawki, mieli mąkę i robili pierogi.

- Na Ukrainie wszystko teraz bardzo drogie, przyjeżdżaliśmy, żeby zarobić - mówi Jura, któremu wiza na pobyt i pracę w Polsce kończy się już za miesiąc. - W domu zostały żony, dzieci, kredyty, jak tak wrócić teraz?...

Do R., który był usługodawcą dla podwykonawcy inwestycji przy S8, firmy Limba, nie udało nam się dodzwonić. Adrian Szawarski, zastępca dyrektora ds. realizacji firmy Limba, podkreśla, że nie wiadomo mu nic o tym, by pracownicy usługodawcy zostali oszukani, ale też nie odpowiada za nich. - My rozliczamy się jedynie z wykonanej pracy, a z panem R. na tą chwilę rozliczenia mamy uregulowane - mówi.

Poszkodowani pracownicy zdecydowali się zgłosić sprawę policji, ale usłyszeli, że mogą jedynie wystąpić na drogę cywilną. O ile niektórzy piotrkowianie na to się zdecydują, to Ukraińcy nie mają już czasu. Liczą, że znajdą jeszcze uczciwego pracodawcę, który da zarobić tak, by mogli wracać do domów z podniesionymi głowami.