Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nie będzie referendum w Piotrkowie

Aleksandra Tyczyńska
Dariusz Śmigielski
Piotrkowscy włodarze mogą spać spokojnie. Do wczoraj piotrkowska delegatura Krajowego Biura Wyborczego czekała na wniosek inicjatorów odwołania prezydenta i rady miasta i ponad 6,1 tys. wymaganych podpisów mieszkańców za ogłoszeniem referendum. Wniosku nie ma, a podpisów urzędnicy doliczyli się 1304.


Urzędnicy z biura wyborczego otrzymali w miniony piątek 145 list, na których - jak się okazało po przeliczeniu - inicjatorzy referendum zebrali 1304 podpisy mieszkańców Piotrkowa. Ponadto nie został złożony wniosek do komisarza wyborczego o wydanie postanowienia w sprawie przeprowadzenia referendum.


Teresa Senderecka, dyrektor delegatury KBW w Piotrkowie, wyjaśnia, że gdyby został złożony wniosek, a wymagana liczba podpisów nie została zebrana, komisarz dzisiaj podjąłby decyzję o odrzuceniu wniosku z uwagi na uchybienia formalne.


- W tej sytuacji komisarz wyborczy nie będzie nawet wydawał żadnego postanowienia - mówi Teresa Senderecka.


Marcin Pampuch z Piotrkowskiej Inicjatywy Obywatelskiej, pełnomocnik komitetu referendalnego w piątek przyniósł do biura listy z podpisami. Podkreśla, że to podpisy, które zostały zebrane w ciągu trzech pierwszych tygodni od zawiadomienia prezydenta miasta i komisarza wyborczego o zamiarze przeprowadzenia referendum w sprawie odwołania władz Piotrkowa.


- Wycofaliśmy się ze zbiórki podpisów, ponieważ urzędnicy wyborczy w Piotrkowie najpierw zaakceptowali wzór list, na których zbieraliśmy podpisy, a potem je zakwestionowali. To spowodowało, że mieliśmy powody, by stracić do nich zaufanie, tym bardziej, że otrzymaliśmy inną interpretację od przewodniczącego Państwowej Komisji Wyborczej.


Według PIO na kartach powinny być nazwiska wszystkich członków komitetu referenda-lnego (ponad 70), a według delegatury biura - wystarczyło pięć. Poproszony o stanowisko przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej Stefan Jaworski przesłał do pełnomocnika PIO i do komisarzy wyborczych wykładnię, z której wynika, że na kartach powinny znaleźć się wszystkie nazwiska osób tworzących komitet referendalny.


- Komisarz wyborczy w Piotrkowie zaakceptował ostatecznie wzór kart, na których były podpisy i nie stawiał przeszkód, by dalej były zbierane -zaznacza Senderecka.


Pampuch nie ma wątpliwości, że sąd nie uwzględniłby stanowiska piotrkowskiego komisarza, a przewodniczącego PKW. - Zebralibyśmy resztę podpisów, przeprowadzone zostałoby referendum i każdy, kto zaskarżyłby do sądu jego ważność, wygrałby - mówi.


Piotrkowską inicjatywę referendalną poparł łódzki oddział Stowarzyszenia Demokratycznego 1937. Rzecznik Stowarzyszenia Paweł Rogaliński dziś komentuje: "(...) Najgorszy jest fakt, że w wydarzeniach bezpośrednio związanych z upadkiem referendum brała udział delegatura KBW w Piotrkowie Trybunalskim. Zasłaniając się bowiem swoją niewiedzą i niekompetencją, de facto, doprowadziła do utrzymania na stanowisku prezydenta miasta i rady miasta. (...) Myślę jednak, że w przypadkach nadużyć ze strony władzy, referenda lokalne, pomimo pewnych przeszkód, będą w Polsce coraz skuteczniej wykorzystywane. Najbliższy nam przykład - łódzki z 2010 r. - pokazuje, że z prezydentem można wygrać i doprowadzić do ponownego wyboru gospodarza miasta (...)."


Prezydent Piotrkowa Krzysztof Chojniak z kolei podkreśla: - Pełniąc służbę publiczną moje działania podlegają ciągłej ocenie przez mieszkańców naszego miasta, którzy powierzyli mi to stanowisko. Codziennie stykam się z problemami funkcjonowania samorządu, które chcę jak najszybciej i najlepiej rozwiązywać. Mam świadomość, że całe to zamieszanie jest elementem gry politycznej i walką o stanowiska.


Piotrkowscy radni już od dłuższego czasu nie emocjonują się tematem referendum. 
- W zwyczajnych okolicznościach wybory są momentem, kiedy społeczeństwo dokonuje oceny rządów. W sytuacjach wyjątkowych, zagrożenia demokracji, wskazane może być przeprowadzenie referendum - mówi Piotr Masiarek, piotrkowski radny. - W Piotrkowie takiej sytuacji nie ma.


Zdaniem innego radnego Tomasza Sokalskiego niedobrze się stało, że do referendum w czerwcu nie dojdzie. - Arogancja i pycha ze strony prezydenta i jego służb jest coraz większa. Uznali , że są wieczni, zdarza się, że w sposób bezczelny traktują radnych - mówi Sokalski, który ma nadzieję, że słabości urzędującej władzy będą demaskowane.


Czy tak się stanie i czy w Piotrkowie jeszcze ku temu będzie klimat i zakrojona na taką skalę kampania, jak ta, która rozpoczęła się w ubiegłym roku od banerów krytykujących poczynania władz miasta, manifestu PIO, potem petycji w sprawie obniżenia kosztów życia w mieście, na gazetce referendalnej i złożeniu zawiadomienia o zamiarze przeprowadzenia referendum skończywszy?


Marcin Pampuch na razie zachęca jedynie do brania udziału w spotkaniach Piotrkowskiego Klubu Dyskusyjnego, które odbywać się będą do końca kwietnia pod hasłem "Jak skutecznie wykorzystać pieniądze unijne dla mieszkańców Piotrkowa Trybunalskiego". Na spotkaniach ma być dyskutowana też z mieszkańcami sprawa ewentualnego, ponownego złożenia zawiadomienia o zamiarze przeprowadzenia referendum i zbierania podpisów. Pełnomocnik podkreśla, że jeśli będzie taka wola mieszkańców, PIO będzie dążyć do referendum we wrześniu.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na piotrkowtrybunalski.naszemiasto.pl Nasze Miasto