Przypuszcza, że straty powodują nie tyle dzikie dziki, co te hodowane - prawdopodobnie nielegalnie - na jednej z działek w sąsiednich Bogusławicach. O swoich podejrzeniach rolnik zawiadomił straż łowiecką i policję.
- Jest ich około 25 sztuk, a teren nie jest zabezpieczony na tyle, by nie mogły uciekać - mówi Kamil Gajda. - Wszyscy o tych dzikach wiedzą, ale nikt, niestety, nie reaguje. Sam kilkakrotnie zgłaszałem sprawę do koła łowieckiego, a że nie przyjechali na kontrolę, to złożyłem zawiadomienie na policję i do straży łowieckiej.
Pan Kamil przypuszcza, że właściciele działki nie mają pozwolenia na hodowanie dzików, a w dodatku część zwierzyny jest ubijana i przerabiana na wędliny.
Marek Starosta, komendant Państwowej Straży Łowieckiej w Piotrkowie Trybunalskim, podkreśla, że ustawa prawo łowieckie zakazuje przetrzymywania dzikich zwierząt w niewoli, a takie pozwolenie może wydać jedynie minister środowiska - ale na pewno nie na cele konsumpcyjne.
Sprawą hodowli zainteresował się także Cezary Szadkowski, prezes zarządu okręgu Polskiego Związku Łowieckiego w Piotrkowie. - Dla nas takie hodowle to także istotny problem, bo zwykle utrzymywane są w nich krzyżówki świni domowej z dzikiem, a kiedy zwierzęta wydostają się na wolność, zagrażają czystości genetycznej dzików - tłumaczy łowczy okręgu.
Kamil Gajda już dwie sprawy o odszkodowanie za szkody w uprawach kukurydzy i rzepaku oddał do sądu. Łączna kwota jego roszczeń sięga ponad 40 tys. zł.
Strefa Biznesu: Plantatorzy ostrzegają - owoce w tym roku będą droższe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?