Radny Staszek zaangażowany w ruch na rzecz JOW

Na mieście "mówi się", że idzie pan do sejmu z Pawłem Kukizem...

Różne rzeczy mówi się na mieście, np. że jestem dyrektorem, choć nie mówi się, że pracuję za najniższą krajową (śmiech).

Ale mówi się też, że w każdej plotce jest ziarno prawdy, a pan się zaangażował w kampanię Pawła Kukiza. To ile w tym "mówieniu" prawdy?

Zero prawdy. W ostatni wtorek zorganizowałem spotkanie dla osób zainteresowanych propagowaniem ruchu na rzecz stworzenia Jednomandatowych Okręgów Wyborczych. Było to spotkanie organizacyjne dla wolontariuszy, którzy chcą zbudować społeczny ruch obywatelski i działać na rzecz JOW. Aby wspierać ten ruch, przede wszystkim trzeba wiedzieć, co to są JOW-y, żeby uświadomić obywatelom ich rolę w ordynacji większościowej.

Jaka jest pana rola? Pełni pan funkcję pełnomocnika ruchu?
Wiem, do czego pani zmierza, ale nie, w żadnym wypadku. Jestem tylko wolontariuszem, który przekazuje swoją wiedzę na temat JOW. Trzeba również zaznaczyć, że w ruchu obywatelskim nie ma żadnych struktur, więc na pewno ja ich nie tworzę. Do referendum, które zaplanowano po wakacjach jest coraz mniej czasu, a większość obywateli nie do końca wie, o co chodzi z JOW-ami. Dlatego tak ważna jest zmiana ordynacji wyborczej. Paweł Kukiz jest twarzą JOW-ów, ale osobą, która stworzyła ruch obywatelski na rzecz JOW-ów był Jerzy Przystawa, fizyk z Uniwersytetu Wrocławskiego, propagator wiedzy na temat systemów wyborczych i ich znaczenia dla funkcjonowania demokracji.

Teraz jest ruch, a ja pytam o przyszłość - pana w tym ruchu?

Ja po prostu widzę nową, lepszą jakość polityki, gdzie poseł jest dla obywateli, a nie odwrotnie. Dzięki nowej ordynacji wyborczej to my, obywatele będziemy mogli rozliczyć posłów z ich obietnic wyborczych. Tak, jak to się dzieje w innych krajach, gdzie od lat funkcjonują JOW-y. O takiej przyszłości marzę.