W dziale pomocy doraźnej szpitala nie pracuje już także drugi ratownik z zespołu, który brał udział w interwencji w karczmie Pod Dobrym Aniołem w Piotrkowie. W lokalu, podczas udzielania pomocy jednemu z gości, pracownik pogotowia uderzył 70-letniego pacjenta. Potem szpital - na podstawie wersji przekazanej przez ratownika - informował, że to on został zaatakowany przez agresywnego 70-latka. Ratownik nie wiedział jednak, że zajście nagrał monitoring w karczmie.
RATOWNIK UDERZYŁ PACJENTA. FILM
Na filmie widać, jak skarżący się na niedowład nóg pacjent, w obecności załogi karetki, zdenerwowany uderza pięścią w stół. Wtedy ratownik łapie go za nos, potem za tył głowy lub włosy i uderza. Skandaliczne zachowanie ratownika ujawniliśmy w grudniu. Wtedy szpital wszczął postępowanie dyscyplinarne, a dyrektor placówki zgłosił sprawę do prokuratury.
Rzeczniczka szpitala ostrożnie wypowiada się co do działań placówki wobec lekarki, która także brała udział w interwencji. - Przypominam, że sprawę nadal prowadzi prokuratura, w związku z tym nie możemy wypowiadać się co do przebiegu postępowania administracyjnego - zaznacza Ewa Tarnowska-Ciotucha.
Na prokuratorskie śledztwo powołuje się też Marek Konieczko, dyrektor szpitala im. Kopernika w Piotrkowie. - Nie komentuję sprawy, dopóki trwa postępowanie prokuratury - ucina. Śledczy badają dwa wątki sprawy - atak ratownika na 70-letniego pacjenta i kwestię obrażeń, które odniósł młodszy mężczyzna. Na zlecenie prokuratury policja zabezpieczyła nagranie monitoringu w lokalu, a prokuratura zwróciła się do jednostki w Bydgoszczy o przesłuchanie przebywającego w tamtejszym szpitalu 70-letniego Leona Kotyńskiego, a także jego znajomego, świadka zajścia.
70-letni mężczyzna, którego załoga pogotowia uznała za upojonego alkoholem, najpierw przez niemal miesiąc przebywał na oddziale neurologicznym w Wałczu, a potem przeszedł operację usunięcia guza mózgu w Bydgoszczy. Teraz przygotowuje się do rehabilitacji, która ma mu przywrócić sprawność m.in. w nogach. Nadal przeżywa zajście, do którego doszło w Piotrkowie. Podkreśla, że od początku mówił załodze karetki, że wypił odrobinę alkoholu. - A oni uznali mnie za pijaka - mówi rozżalony pan Leon.
Zwolniony ratownik medyczny w szpitalu w Piotrkowie pracował dziewięć lat. Przedstawiając pracodawcy wersję wydarzeń zaraz po zajściu, zgłosił wypadek przy pracy.
Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?