Referendum w Piotrkowie odsuwa się w czasie

– Choć głosów za odwołaniem prezydenta przybywa, zmuszeni jesteśmy wstrzymać akcję zbierania podpisów – powiedział Marcin Pampuch, pełnomocnik PIO wyjaśniając, że choć urzędnicy piotrkowskiej delegatury Krajowego Biura Wyborczego zatwierdzili najpierw karty do zbeirania podpisów, na ktorych widniało kilkadziesięt nazwisk osób tworzących komitete referendalny, to po trzech tygodniach, kiedy zebrano ponad 1000 podpisów, zakwestionowali karty i nakazali zbierać podpisy od nowa.

– Według PIO powinny być wszystkie nazwiska, według błędnej interpretacji delegatury KBW wystarczy pięć nazwisk. Moją właściwą interpretację potwierdził w oficjalnym piśmie przewodniczący PKW w Warszawie, Stefan Jaworski – dodał Marcin Pampuch.

Dotychczas zebrane podpisy za przeprowadzeniem referendum w sprawie odwolania prezydenta Piotrkowa i rady maista, zostaną więc złożone do delegatury biura wyborczego, ale - jak zapowiada PIO – z braku zaufania do urzędnikow wyborczych w Piotrkowie, dalej podpisy zamierza zbierać w konsultacji z sędzią komisarzem i przewodniczącym PKW w Warszawie.

Pampuch dodał, że zadaniem PIO piotrkowska prokuratura przedłuża postępowania związane z władzami miasta i w związku też z tym PIO planuje taki harmonogram, według którego referendum mogłoby odbyć się we wrześniu tego roku.

PIO złożyła też 4 marca do wojewody łódzkiej zawiadomienie o „rażącym nie wywiązaniu się z ustawy o referendum przez prezydenta miasta Krzysztofa Chojniaka”. Chodzi o to, że PIO zawiadomiła prezydenta o zamiarze przeprowadzenia referendum 12 lutego i zgodnie z zapisami ustawy prezydent powienien „niezwłocznie potwierdzić na piśmie otrzymanie powiadomienia”. Takiego powtwierdzenia, jak podkreśla Pampuch, wciąż nie ma.

Jarosław Bąkowicz z biura prasowego magistratu odpowiada, że prezydent pismem z dnia... 7 marca wysłanym listem poleconym ze zwrotnym potwierdzeniem odbioru do pełnomocnika grupy inicjatywnej potwierdził złożenie powiadomienia o zamiarze przeprowadzenia referendum.

- Pisemne potwierdzenie, o którym mowa nie ma żadnego wpływu na proces zbierania podpisów - dodaje Bąkowicz.