Rolnicy z gminy Grabica wygrali proces, ale nie odzyskali pieniędzy

Ale to nie koniec ich problemów, bo dłużnik, który jest im winien łącznie ok. 280 tys. zł zapadł się pod ziemię.

O swoje pieniądze, których strata niejednego z nich postawiła na krawędzi bankructwa, walczyli 3,5 roku. O pomoc zwrócili się do sądu, prokuratury, polityków, dziennikarzy. Rozgoryczenia dopełniła przegrana przed Sądem Rejonowym w Sosnowcu, przed który pozwali członków zarządu jędrzejo-wskiej Euroubojni z Marianem D. na czele, która nie zapłaciła im za świnie. Swoje powództwo oparli na prawie mówiącym, że jeżeli egzekucja przeciw spółce (już w stanie upadłości) jest bezskuteczna, za jej zobowiązania solidarnie odpowiadają członkowie zarządu. Sąd oddalił ich powództwo i... nakazał zapłatę 40 tys. zł kosztów postępowania.

Poszkodowani hodowcy nie poddali się, odwołali się do sądu Okręgowego w Katowicach. Ten unieważnił wyrok sądu pierwszej instancji i zasądził od pozwanego Mariana D. zapłatę długów. Od wyroku nie przysługuje już odwołanie, jest prawomocny.

- Czujemy ulgę, choćby ze względu na te koszty sądowe, które wpędziłyby nas w jeszcze gorsze kłopoty, ale widoki na odzyskanie pięniędzy są marne - mówi Jan Domagała z Lutosławic Rządowych, jeden z siedmiu rolników, którzy wygrali proces. - Komornik wprawdzie będzie namierzał D., mi.in. przez zapytania do banków, ale to może nie dać efektu.

- Marian D. prawdopodobnie wyprowadził pieniądze ze spółki obciążonej kredytami i przelewał mln zł na konta osób ze swojego najbliższego otoczenia - dodaje Katarzyna Wocheń, żona kolejnego poszkodowanego rolnika dodając, że cała grupa nie wyklucza wynajęcia detektywa do wytropienia D., choć boi się kosztów.

Do rolników z Grabicy przyłączają się grupy innych, którzy także bezskutecznie upominają się o pieniądze za płody rolne.

- Chcemy założyć Ogólnopolski Komitet Obrony Rolników - podkreśla Wocheń. - I nie spoczniemy póki minister rolnictwa nie zajrzy na nasze podwórka i nie zrozumie sytuacji drobnych rolników, bezbronnych przed nierzetelnymi odbiorcami, zamiast chwalić się tylko statystykami i rozwojem dużych producentów rolnych.