Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Szpital powiatowy przy ul. Roosevelta w Piotrkowie zamyka oddział wewnętrzny

Karolina Wojna
Od 1 września - czasowo - przestaje działać oddział kardiologiczny i chorób wewnętrznych PZOZ przy ul. Roosevelta. Z oddziału w ciągu ostatnich dwóch lat odeszło 6-7 lekarzy, w maju wypowiedzenia złożyła ostatnia czwórka z ordynatorem. Jak mówią, to była bardzo trudna i odpowiedzialna decyzja
Od 1 września - czasowo - przestaje działać oddział kardiologiczny i chorób wewnętrznych PZOZ przy ul. Roosevelta. Z oddziału w ciągu ostatnich dwóch lat odeszło 6-7 lekarzy, w maju wypowiedzenia złożyła ostatnia czwórka z ordynatorem. Jak mówią, to była bardzo trudna i odpowiedzialna decyzja Karolina Wojna
Od 1 września w szpitalu przy ul. Roosevelta nie będzie oddziału wewnętrznego. Placówka ma 2 mln zł straty

Czwartek, 17 sierpnia, ok. godz. 23. Na izbę przyjęć Powiatowego Zespołu Opieki Zdrowotnej przy ul. Roosevelta (docelowo Powiatowego Centrum Matki i Dziecka - red.) karetka przywozi 7-letniego chłopca z bólami brzucha. Sytuacja wygląda na poważną, z dzieckiem są rodzice. Ściągnięta z pediatrii lekarka, działa szybko, ale nie może przyjąć dziecka bez badań diagnostycznych. Pierwsza decyzja: 7-latek z powrotem trafia do karetki, która ma go przewieźć do... szpitala przy ul. Rakowskiej na USG. W szpitalu przy ul. Roosevelta, który także pełni ostre dyżury, jest wprawdzie aparat, ale nie ma lekarza, który wykona takie badanie po południu...

Oddział zamknięty
Przed takim scenariuszem lekarze, m.in. chirurdzy, ostrzegali, gdy tylko Starostwo Powiatowe w Piotrkowie po raz pierwszy na rzutniku pokazało swoje plany restrukturyzacji szpitali i m.in. przenosin z ul. Rakowskiej oddziału dziecięcego. Pełne niepokoju głosy były zagłuszane zapowiedziami, że przy ul. Roosevelta powstanie najnowocześniejszy oddział w województwie, a może nawet w kraju...

Jak się okazuje, takie sytuacje to codzienność dla lekarzy szpitala, z którego np. dziecko z kolką jest odsyłane do Łodzi. Czekający od dawna na poprawę diagnostyki i bazy, a nie elewacji placówki, lekarze oddziału kardiologii i chorób wewnętrznych nie chcą walczyć z wiatrakami i złożyli w maju wypowiedzenia. Od września oddział przestaje pracować - kadra się kurczyła od dawna, teraz odchodzi ostatnia czwórka lekarzy z ordynatorem.

Nie ukrywają, że złożenie wypowiedzeń było ostatecznością, a odchodzą w poczuciu przegranej. Goryczy dodaje prezentowane przez władze szpitala i powiatu stanowisko, z którego wynika, że lekarze odchodzą... z powodu pieniędzy.

- Nie chodzi nam o pieniądze, ale o bezpieczeństwo, pacjentów i nasze. W XXI wieku w tych warunkach nie da się prowadzić oddziału w sposób bezpieczny i prawidłowy - mówi Andrzej Bęben, ordynator oddziału, który był z nim związany przez 30 lat.

Komu służą zmiany?

Walka o przyszłość kardiologii i interny, jak podkreśla zastępca ordynatora Beata Kowalska, trwa od 2015 roku. Lekarze i związki zawodowe szpitala próbowały rozmawiać z radnymi i władzami powiatowymi, radą społeczną szpitala, potem z nową dyrekcją placówki. - To było mnóstwo pism, ale nie chcieli słuchać nas, lekarzy. Co ta restrukturyzacja zmieniła na lepsze dla pacjentów? - pyta. - Pogorszyła tylko.

Lekarze nie ukrywają, że władze powiatu znają szpital tylko od strony pokazowych sesji zdjęciowych i uroczystych otwarć, a to się nijak ma do skutecznego i szybkiego udzielania pomocy.

- Była pediatria na Rakowskiej, mówiliśmy, żeby tego nie zmieniać, bo tu nie ma diagnostyki, a to stanowi zagrożenia dla pacjentów - mówi o pismach wysyłanych m. in. do ministerstwa zdrowia.

Stamtąd przyszła odpowiedź, że decyzje co do przyszłości szpitala należą do organu założycielskiego, czyli władz powiatu.

- I że mogą zrobić, co chcą. Tylko, że o zdrowie pacjentów dbają lekarze, a nie organ założycielski - podkreśla.

Oboje z ordynatorem opowiadają, jak patrzyli na powolne „wygaszanie” przynoszącego zyski oddziału z będącym chlubą szpitala ośrodkiem stymulacji serca. W ramach restrukturyzacji pracownia wszczepiania rozruszników została przeniesiona na ul. Rakowską, mimo, że jeszcze w lipcu 2015 roku sala operacyjna oddziału przeszła kosztowny remont pod specjalistyczne potrzeby kardiologii. Po innej sali chorych została tylko zamurowana dziura w ścianie - lekarze wewnętrznego mieli nadzieję, że pomieszczenia wykorzystają dla swoich pacjentów, żeby inaczej rozstawić 50 łóżek, ale i te sale stracili na rzecz oddziału ginekologicznego.

- W ciągu dwóch lat odeszło 6-7 lekarzy - podkreśla Andrzej Bęben. - Nie chcieli czekać.

Dwa miliony na minusie

Jak przypomina ordynator, o zatrzymanie kadry - sprawdzonej i od lat związanej ze szpitalem i z Piotrkowem, m. in. przez podwyżki czy premie, prosił władze szpitala od dawna.

- Wtedy nie było pieniędzy, a teraz, kiedy mamy trudną sytuację finansową, ktoś mówi, że nam da... - odnosi się do deklaracji Elizy Bartkowskiej, dyrektor PZOZ, która podczas sesji rady powiatu mówiła o gotowości podniesienia pensji odchodzącym lekarzom i jednocześnie tłumaczyła się z trudnej sytuacji placówki.

Ta trudna sytuacja to ponad dwa miliony złotych bieżącej straty wygenerowanej w 2017 roku. Dyrekcja tłumaczy - po raz kolejny - że to cena rządowych podwyżek dla personelu i koszty przegranej sprawy sądowej. Lekarze nieoficjalnie mówią, że niezapłaconych rachunków jest więcej, a sami skarżą się na braki bieżących dostaw, np. materiałów biurowych.

O trudną sytuację szpitala, choć nie da się ukryć, że rzadko, bo tylko podczas sesji, pytają radni powiatowi. - Nie uspokajają mnie te wyjaśnienia - podkreśla Zbigniew Ziemba, radny z ramienia PiS. - Mamy w perspektywie drugie pół roku, gdzie można się spodziewać, że ten dług będzie zwiększony, skoro od 1 września będzie zawieszona działalność oddziału kardiologicznego i nie będzie on wypracowywał zysków.

Jak dodaje, zna stanowisko lekarzy i po części się z nim zgadza. - Odnosimy wrażenie, że kadra lekarska została potraktowana przez władze powiatu czy przez dyrektor szpitala z dozą ignorancji - komentuje.

To nie moje kompetencje

Bardziej ostrożny w komentarzach jest wicestarosta Piotr Wojtysiak , którego poprosiliśmy o odniesienie się do ostatnich problemów placówki. - O tym, że w Polsce brakuje lekarzy, mówimy od wielu miesięcy - komentuje i dystansuje się od kłopotów z oddziałem wewnętrznym. - O to, dlaczego nie doszło do porozumienia z lekarzami, należy pytać dyrekcję szpitala, która jest pracodawcą, a nie powiat. W podobny sposób odnosi się do sprawy braku lekarzy do obsługi np. aparatu USG.

- Nie mam wpływu na stosowane procedury lekarskie i kierowanie pacjentów na badania np. USG, nie leży to w moich kompetencjach. W kompetencjach władz powiatu, jak wskazuje, nie leży też polityka kadrowa i bieżące wydatki szpitala. Jak dodaje, władze samorządowe skupiają się na wyposażeniu placówki w sprzęt.

Według lekarzy, to tylko slogany. Bo nie mogą się doprosić od lat tomografu, ale szpital doczekał się kosztownej nowej elewacji. Bo remont izby przyjęć polegał na odświeżeniu ścian, ale nie poprawiło to komfortu i intymności chorych.

- Pieniądze idą w farby i ściany, ale dla pacjenta nic się nie zmienia - mówi gorzko Jacek Stankiewicz, chirurg

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na piotrkowtrybunalski.naszemiasto.pl Nasze Miasto