Trwa proces sprawców kradzieży m.in. w Rozprzy. Poszkodowanych jest prawie 150 osób

Przed Sądem Rejonowym w Tomaszowie Mazowieckim toczy się proces trojga mieszkańców tego miasta oskarżonych o szereg kradzieży z włamaniem, których dopuszczali się na ogół wspólnie i w porozumieniu od grudnia 2013 r. do marca 2015 r. na terenie województwa łódzkiego i częściowo również świętokrzyskiego. Kradli głównie pieniądze i biżuterię, a upatrzone domy wcześniej obserwowali.

Na pierwszej, lutowej rozprawie, w sali sądowej pojawiło się kilkudziesięciu poszkodowanych, których domy zostały złupione z pieniędzy i kosztowności. Tak też było w przypadku Juliana Miszteli z Rozprzy, którego dom sprawcy okradli w 2014 r. Wówczas też w m.in. Rozprzy, Ignacowie, Sulejowie i Gorzkowicach złodzieje włamywali się do domów obwieszonych balonami, kiedy np. ich właściciele bawili się na poprawinach. Łupem padały wtedy nie tylko kosztowane przedmioty, które łatwo spieniężyć, ale też pieniądze, jakie młodzi otrzymali od gości weselnych.

Po serii kradzieży, na mieszkańców padł blady strach. Sąsiedzi zaczęli nawzajem pilnować swoje domy, a niektórzy, tak jak pan Julian założyli profesjonalne alarmy. - Ja wiem, że mnie rozpoznali, ale nie możemy się więcej bać złodziei żerujących na innych. Po tym procesie oczekuję sprawiedliwego ukarania oskarżonych i zobowiązania ich przez sąd do naprawienia szkody - mówi rozprzanin.

Na ławie oskarżonych zasiadło dwóch mężczyzn, którzy przyznali się do zarzucanych im czynów i współpracująca z nimi kobieta (najpierw częściowo przyznawała się do winy, a potem się wycofała). Z powodów formalnych jednak rozprawa tak naprawdę nie odbyła się - została odroczona do 15 kwietnia. Sąd przy tym nie zgodził się na dobrowolne poddanie się karze przez oskarżonych mężczyzn, co uzgodniła z nimi tomaszowska prokuratura. Zostaną osądzeni w toku zwykłego procesu.

Jak dodaje Michał Dębowski, zastępca prokuratora rejonowego w Tomaszowie, trójce oskarżonych prokuratura postawiła łącznie 146 zarzutów. Poszkodowanych jest blisko 150 osób na - w sumie - około pół miliona złotych. Wiadomo, że śledczym udało się z tego niewiele odzyskać.