Wiatraki w Truszczanku. Mieszkańcy protestują i odwołali sołtysa

W poniedziałkowy wieczór (1 grudnia) sala wiejskiej świetlicy w Truszczanku pękała w szwach. Dyskusja rozgorzała już na początku spotkania, które mieszkańcy zorganizowali, aby odwołać dotychczasowego sołtysa, Marka Rakoczego. Powód?

- Nie powiadamiał nas o tym, że na naszym terenie mają postawić wiatraki. Wszytko załatwił za naszymi plecami. Nie daliśmy na to zgody - mówi Bożena Kałucka, inicjatorka zbierania podpisów za odwołaniem sołtysa.
Mieszkańcy zarzekają się, że nie byli informowani o planowanych inwestycjach i chcą je zablokować. Jeden wiatrak już stanął na terenie Truszczanka, kolejnych sześć ma się pojawić m.in. w Gieskach, Świerczyńsku i Woli Niechcickiej.

- Wiem, że sołtys sam nie może podjąć takiej ważnej decyzji, ale przecież przychodziły do niego papiery, wiedział o wszystkim, a mimo to nie informował nas - dodaje pani Bożena.

Zdaniem mieszkańców, sołtysowi taka inwestycja jest ja rękę, bo sam pełni funkcję managera w firmie zajmującej się wiatrakami. Tej samej, która przyjęła zlecenie postawienia ich na spornym terenie.

- Nie podarujemy tego. Wiatraki przynoszą dużo chorób, a poza tym przez nie mamy pozaniżane ubezpieczenia, no i nie wolno się budować w ich pobliżu, co też jest pewnym ograniczeniem - mówi mieszkanka Truszczanka.

Jak dodaje, kolejny mieszkaniec, na terenie, na którym już stoi jeden z wiatraków bociany budują swoje gniazda, jest też dużo żurawi. - Nie wiem, jak ochrona środowiska mogła wyrazić na to zgodę- burzy się starszy mężczyzna.

W sumie za odwołaniem sołtysa zebrano ponad 40 podpisów. Teraz tę funkcję sprawować będzie Michał Zajda.

Co na swoją obronę powiedział poprzedni sołtys? Jego zdaniem nigdzie w przepisach nie jest napisana, że trzeba organizować konsultacje społeczne, Nie zgadza się też z twierdzeniem, że nie informował o inwestycji mieszkańców, bo wszelkie informacje zostały wywieszone na tablicy ogłoszeń w gminie i sołectwie.

- Tylko kto czyta coś, co wisi na jakiejś tablicy? - pyta jeden z mieszkańców. - To zbyt poważna sprawa, powinno zostać zorganizowane spotkanie - dodaje.

Zdaniem natomiast Janusza Jędrzejczyka, wójta gminy Rozprza odwołanie sołtysa było niepotrzebne, bo za dwa miesiące i tak odbędą się wybory.

- Na różnym etapie są postępowania dotyczące postawienia kolejnych wiatraków. Na razie czekamy na wydanie decyzji środowiskowej i warunków zabudowy. Pozwolenie wydaje starostwo - mówi wójt Jędrzejczyk, który zarzeka się, że stoi po stronie mieszkańców, ale dziwi go fakt, że przyszli dopiero wtedy, gdy jeden wiatrak już stanął. - Ja mam po części związane ręce, bo muszę prowadzić określone postępowania. Jeśli regionalny dyrektor ochrony środowiska wydaje pozytywną decyzję, to automatycznie nie mam prawa jej podważać. Jeżeli jest zgoda powiatowego inspektora sanitarnego, inspektora nadzoru budowlanego, ja muszę podjąć pozytywną decyzję. Mogę nie wydać zgody, ale muszę to najpierw uzasadnić i oprzeć się na przepisach prawa. Sam protest mieszkańców tutaj nie wystarcza - dodaje wójt.

Jego zdaniem powinny powstać konkretne przepisy, które szczegółowo regulowałyby sprawę odległości wiatraków od domów.

W ubiegły piątek (5 grudnia) w urzędzie gminy miało odbyć się spotkanie inwestora z mieszkańcami, którzy mieli bezpośrednio wyrazić swoje obawy. Niestety nie doszło ono do skutku, bo inwestor się nie pojawił. Mieszkańcy alarmują, że w tym tygodniu "po cichu" uruchomiono jeden wiatrak i obawiają się, że niebawem pojawią się kolejne.