Zmieniają się technologie, przybywa kamer, a apele na Facebooku i innych portalach społecznościowych przynoszą odzew większy niż komunikaty policji. Nie zmienia się jednak bezczelność złodziei. Przykładem takiego zachowania była kadzież, do której doszło w ubiegłym tygodniu na terenie dziedzińca klasztoru oo. bernardynów w Piotrkowie. To tu, tuż przed godziną 7 rano, swój rower zostawił jeden z pracowników zajmujących się remontem świątyni. Dwie godziny później zauważył, że roweru nie ma.
- Nie zamykałem go, bo dziedziniec był zamykany i nie przyszło mi do głowy, że ktoś tu może wejść i coś ukraść - opowiada poszkodowany mężczyzna. Jak się okazało - co widać na monitoringu zamontowanym w kościele i wokół świątyni - złodziej na teren dziedzińca wszedł przez kościół. Zabrał rower i wrócił na ul. Słowackiego tą samą drogą...
Policja szybko zidentyfikowała bezczelnego przestępcę, ale jeszcze szybciej zadziałał prawowity właściciel roweru. Mężczyzna zaraz po kradzieży zamieścił na Facebooku apel, który został ok. 250 razy udostępniony. Prośba o pomoc w odzyskaniu pojazdu pojawiła się też na innych portalach, co przyniosło szybki skutek, bo niecałą dobę od kradzieży poszkodowany piotrkowianin dostał informację, że rower się odnalazł. - Dostałem informację od prywatnej osoby, rower był na ul. Wojska Polskiego, nie wiem, czy porzucony, czy zostawiony - mówi.
Pięć dni po kradzieży, policja zatrzymała 26-latka, który przyznał się do kradzieży wartego 2 tys. zł roweru z klasztornego dziedzińca. We wtorek usłyszał zarzut.
To druga kradzież na terenie klasztoru w tym roku. W marcu pijany 19-latek wszedł do świątyni i wyrwał przytwierdzone do ściany skarbony, do których wierni wrzucali pieniądze na dożywianie dzieci.
echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
