Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Farma słoneczna, wiatraki, maszt telefoniczny - jakie inwestycje wywołują największe protesty?

Katarzyna Renkiel, Aleksandra Tyczyńska, współpraca Ewa Drzazga

Mieszkańcy wsi Podkałek boją się, że farma słoneczna wpłynie negatywnie na środowisko i spowoduje, że ich działki stracą na wartości

Mieszkańcy wsi Podkałek boją się, że farma słoneczna wpłynie negatywnie na środowisko i spowoduje, że ich działki stracą na wartości Dariusz Śmigielski
Mieszkańców małych miejscowości, na terenie których planowane są inwestycje z wykorzystaniem nowych technologii, dręczą przeróżne obawy. Czy ich strach jest uzasadniony?


Czy mieszkańcy słusznie protestują blokując niejednokrotnie różnego rodzaju inwestycje, które nie tylko by im nie zaszkodziły, ale przyniosły gminie korzyści? A może mają rację i lepiej zdusić sam pomysł (który przecież mógłby okazać się jednak szkodliwy) w zarodku, zanim na dobre ktoś pomyśli, żeby go zrealizować?


Duży niepokój wśród mieszkańców wsi Podkałek (gmina Sulejów) wywołało pismo, które dostali na początku września z Urzędu Miejskiego w Sulejowie. Dowiedzieli się z niego, że na ich terenie planowane jest powstanie dużej farmy słonecznej, prawdopodobnie największej w Polsce.


,,Zostało wszczęte postępowanie administracyjne w sprawie wydania decyzji o ustaleniu warunków zabudowy inwestycji polegającej na budowie farmy słonecznej (...) wraz z infrastrukturą obejmującą drogę dojazdową, stację transformatorową, stację przekaźników, linie kablowe i przyłącze do sieci elektroenergetycznej..." - mogli przeczytać mieszkańcy Podkałka w piśmie, a sprawa na tyle wydała się im tajemnicza, że natychmiast wywołała szereg obaw.


Farma miałaby sąsiadować z sześcioma działkami, których właściciele obawiają się konsekwencji wynikających z inwestycji. 
A jakie one będą? Mieszkańcy jeszcze tego nie wiedzą, ale postanowili złożyć oficjalny protest do Urzędu Miejskiego w Sulejowie.


- Domagamy się przedstawienia nam opracowania naukowego wpływu na środowisko, czyli faunę i florę (sady, uprawy rolnicze) - mówi Marek Grygiel, mieszkaniec Podkałka i inicjator protestu.
- Mam duży sad wzdłuż działki, na której ma znajdować się farma. Jaką mam pewność, że ogromne panele słoneczne nie spowodują, że pszczoły nie będą zapylać drzew. Poza tym, czy to nie wpłynie negatywnie na nasze zdrowie? - pyta pan Marek.


- Co jeśli panele będą zbierać ciepło i drzewa będą przemarzać zimą? - dołącza z obawami Mieczysława Grygiel, która dodaje, że dużo zainwestowali w sad, który jest dorobkiem ich życia i boją się go stracić.


Ich dom stoi kilkadziesiąt metrów dalej i i oboje mają wątpliwości co do tego, czy odległość farmy będzie wystarczająca.
 - Ponadto na wartości stracą nasze działki i domy, bo kto będzie chciał się tu przeprowadzać, jak za oknem pojawią się ogromne panele? - pyta mieszkaniec. - Nie po to budowaliśmy nasze domy, żeby teraz mieć za oknem setki ton stali i szkła po horyzont.


Małżeństwo boi się, co będzie w przypadku awarii transformatorów, które również staną na działce. Nie chcą, aby ich miejscowość przekształciła się w dzielnicę przemysłową.


Jak mówi pan Marek, w ciągu kilku ostatnich lat miejscowość zyskała na atrakcyjności, co spowodowało, że sprowadziło się aż 15 nowych mieszkańców. Według protestujących straci ona teraz bardzo wiele.


- Jak można w środku wsi budować ogromną farmę słoneczną? - pyta pani Mieczysława.


Podobne obawy ma też sąsiad państwa Grygiel, który boi się o swoje uprawy.

- Uważam, że w przypadku takich inwestycji najpierw powinno się porozmawiać na ten temat z mieszkańcami - mówi Józef Wysocki.


Mieszkańców stara się uspokoić burmistrz Sulejowa, który twierdzi, że protest jest niepotrzebny, a obawy przesadzone, bo wysłane pismo dotyczy jedynie ustalenia, czy taka inwestycja w tej miejscowości może być w ogóle zrealizowana.


- Prowadzimy postępowanie administracyjne, które polega na uzyskaniu informacji od kilku instytucji i urzędów, m.in. z referatu ochrony środowiska, urzędu wojewódzkiego, urzędu marszałkowskiego - mówi burmistrz Stanisław Baryła. - Dopiero, gdy spłyną do nas wszystkie informacje, będziemy wiedzieli, jaką decyzję podjąć. Oczywiście, zostaną zorganizowane konsultacje społeczne, a mieszkańcy będą mieli możliwość wypowiedzenia się na ten temat.

Odpowiedzi powinny się pojawić już wkrótce, bo pytania zostały wysłane kilka tygodni temu.


Czy nie jest tak, że mieszkańcy protestują, bo boją się nowości, nie wiedząc nawet, czy i jakie konsekwencje będzie miała ewentualna inwestycja, która może wcale nie szkodzić, a nawet jeszcze pomóc lub przyczynić się do większego rozwoju?

- My wcale nie mamy nic przeciwko nowym technologiom, ale chcemy mieć pewność, że są one bezpieczne - twierdzi Marek Grygiel.


Zdziwiony protestami jest Piotr Łaszek, prezes firmy Elektrownie Wiatrowe w Pątnowie, która miałaby wybudować farmę. Uspokaja, że żadne decyzje nie zostały jeszcze podjęte, bo najpierw potrzebna jest opinia Urzędu Miejskiego w Sulejowie, czy taka inwestycja może być w ogóle przeprowadzona w tym miejscu. Zaznacza także, że żadne pismo w tej sprawie do firmy nie wpłynęło.

- Jeśli decyzja władz miasta będzie pozytywna i mieszkańcy będą mieć jakiekolwiek wątpliwości zorganizujemy spotkanie, na którym wyjaśnimy, jak miałaby taka farma wyglądać i jak funkcjonować - wyjaśnia i zapewnia, że nie jest ona szkodliwa ani dla środowiska ani dla ludzi.


Przyznaje, że taki sposób pozyskiwania energii nie jest w Polsce jeszcze rozpowszechniony, ale ma nadzieję, że wkrótce się to zmieni i znikną też wątpliwości odnośnie bezpieczeństwa i szkodliwości tego typu inwestycji. Dopóki jednak żadne decyzje nie zostały podjęte, nie chce ujawniać szczegółów.


Marcin Wężyk, kierownik piotrkowskiej delegatury Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska, podkreśla, że protestów docierających do niego jest niewiele. Ostatnio poza tymi z Sulejowa, była np. skarga na hodowlę świń... w świńskim zagłębiu, jakim jest gmina Grabica. Podstawowy zarzut - smród, który do tej pory jest w świetle prawa uciążliwością niezmierzalną.


- Nie mamy żadnych doniesień, na czym miałaby polegać uciążliwość, czy też szkodliwość farm słonecznych - mówi Wężyk. - Są natomiast opinie dotyczące uciążliwości związanych z elektrowniami wiatrowymi. Chodzi tu o hałas emitowany z wiatraków i tzw. efekt migotania cieni.


Wężyk podkreśla jednak, że każda tego typu inwestycja jest poddawana ocenie wpływu na środowisko, uwzględniającej m.in. odległość od zabudowań mieszkalnych. Jeśli opinia nie zawiera przeciwwskazań, mieszkańcy mogą spać i żyć spokojnie.


- Protestów jest coraz więcej, ale my każdy traktujemy jako element inwestycji - mówi przedstawicielka jednej z firm, budujących m.in. na terenie powiatu piotrkowskiego wiatraki. - Nie zdarzyło się, byśmy musieli odwołać jakąś inwestycje z powodu protestów mieszkańców. Są konsultacje społeczne i za każdym razem rzetelnie wyjaśniamy, na czym nasza działalność polega.


Zrezygnować musiała natomiast firma, która w ubiegłym roku na terenie gminy Rozprza planowała uruchomienie składowiska odpadów (ale nie niebezpiecznych) wraz z ich recyclingiem.


- Inwestycje związane z odpadami są z reguły kwestionowane przez mieszkańców, a samorząd musi się ustosunkować do tych protestów i je uszanować - mówi Janusz Jędrzejczyk, wójt gminy Rozprza, dodając, że za każdym razem są organizowane konsultacje społeczne, podczas których mieszkańcy mogą dowiedzieć się, na czym polegać będzie planowana działalność, jakie będą korzyści, ewentualne uciążliwości.


- Korzyści to np. podatki płynące do budżetu, infrastruktura, jaką inwestor musi zrobić, np. dojazd do inwestycji - wymienia Jędrzejczyk.


Wójt zauważa też, że coraz częściej mieszkańcy protestują dla zasady. 


- Kiedyś były to argumenty zdrowotne, typu, że od wiatraków wypadać będą włosy, zdychać kury, teraz raczej ludzie skupiają się na tym, że ich sąsiadujące z inwestycją działki, stracą na wartości - dodaje.


W tym roku wydanych zostało 20 pozwoleń na postawienie turbin (wiatraki), w gm. Sulejów - 6, Moszczenica - 6, Rozprza i Wola Krzysztoporska - po 4. Zofia Librowska z piotrkowskiego starostwa zauważa, że do tej pory nie było tak wiele ,,wiatrowych" inwestycji na terenie powiatu.


Protesty nie ominęły też Woli Mikorskiej (gm. Bełchatów). W 2007 roku jeden z operatorów sieci komórkowej chciał zbudować w okolicy maszt, ale mieszkańcy murem opowiedzieli się przeciw, nawet wtedy, gdy operator postanowił skorygować lokalizację i maszt postawić na skraju wioski, w oddaleniu od domów. W efekcie masztu nie ma do dziś.


- Ostatnio coraz częściej docierają do mnie głosy mieszkańców, którzy chcieliby budowy tego masztu, bo w okolicy Woli Mikorskiej właściwie nie ma zasięgu tej sieci komórkowej - mówi Kamil Ładziak, wójt gminy Bełchatów. 


Sytuacja pogorszyła się, gdy pousuwano część przekaźników, które przez lata były w okolicy. - Ale operator do budowy się nie pali, choć z naszej strony ma wydaną kompletną dokumentację - dodaje wójt.


Czym są farmy słoneczne?

Farmy słoneczne, nazywane fotowoltaicznymi, produkują prąd wykorzystując energię słoneczną. Na działce o dużej powierzchni montuje się panele spięte przewodami, które mają za zadanie zbierać jak największą ilość promieni słonecznych.

W Polsce taka forma pozyskiwania prądu nie jest jeszcze zbyt popularna, ale już coraz więcej gmin zaczyna się nią interesować. Pierwsza farma tego typu powstała w gminie Wierzchosławice w 2011 roku, ale sam pomysł pojawił się już dwa lata wcześniej.

Z systemów fotowoltaicznych korzystają już m.in. Ruda Śląska, Łódź, Bydgoszcz i Warszawa. Pozyskiwanie prądu ze źródeł odnawialnych jest już bardzo popularne w Niemczech i Czechach.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Plantatorzy ostrzegają - owoce w tym roku będą droższe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na piotrkowtrybunalski.naszemiasto.pl Nasze Miasto