Pani Mirosława, mieszkanka powiatu piotrkowskiego (nazwisko do wiad. red.) nie może uwierzyć, że historia, którą opowiada, dotyczy jej samej. Chciała wziąć 15 tys. zł pożyczki, a razem z mężem zadłużyła się na prawie 100 tys. zł. Małżonkowie w ostatniej chwili wypowiedzieli umowę, prawie spłacili całe zobowiązanie wobec banku i mają nadzieję, że niedługo będą mogli zapomnieć o całej sprawie.
- Nie wierzę, że dałam się tak omotać, niech nasz przykład będzie przestrogą, jak tam można robić ludziom - mówi kobieta.
Małżeństwo z gm. Rozprza to kolejni klienci punktu pośrednictwa kredytowego przy ul. Toruńskiej w Piotrkowie. O poszkodowanych, którzy zgłaszają się do prokuratury w Piotrkowie pisaliśmy w wakacje - sprawę nagłośnił Radosław Dwornik, którego mama w ciągu miesiąca wzięła 4 kredyty na ponad 100 tys. zł, bo każdy następny miał iść na spłatę poprzedniego...
Pani Mirosława o punkcie przy Toruńskiej przeczytała w ogłoszeniu w lokalnej prasie. Zadzwoniła, bardzo szybko została zaproszona do biura. Chciała pożyczyć kilka tysięcy złotych m.in. żeby kupić dla wnuczki nowe meble. Obłsuga była przekonująca i zaraz tego samego dnia, kobieta się dowiedziała, że kredyt dostanie. Była święcie przekonana, że pożycza ostatecznie 15 tys. zł, dziś nie wie, w jaki sposób na umowie znalazła się kwota 96 tysięcy złotych.
W ramach koniecznych formalności, kredyt miał być na męża. Doradcy przekonywali, że tak będzie lepiej, że po kilku miesiącach „kredyt przejdzie na nią”.
- Mąż zgodził się mi pomóc i przyjechaliśmy oboje do Piotrkowa - opowiada kobieta, która na początku była zaskoczona błyskawiczną obsługą - branie kredytu wyglądało jak ekspresowe zakupy w miłej atmosferze. Niestety, w całym pośpiechu ani pani Mirosława, ani mąż, nie przeczytali dokładnie umowy, którą mężczyzna podpisał. Kobiecie czerwona lampka zapaliła się za to, gdy pracownik biura z Toruńskiej dał im formularz do dokonania wpłaty na konto firmy Personal Finanse - z nowego kredytu małżonkowie mieli przelać 22.900 zł. Wtedy pani Mirosława zaczęła dopytywać o powody. Drugim niepokojącym sygnałem była kartka, na której pracownik punktu miał wypisane opłaty i prowizje za uruchomienie kredytu.
- Przeraziły mnie te kwoty, zabrałam tę kartkę chociaż ten pan nie pozwalał i wyszliśmy - opowiada zdenerwowana kobieta.
Małżonkowie szybko pojechali do banku, który udzielił im kredytu.
- Pani kierownik złapała się za głowę - opowiada pani Mirosława, która dopiero wtedy zauważyła, że ze strony biura pośrednictwa, na umowie kredytu podpisał się ... właściciel firmy oferującej usługi budowlane.
Pan Mirosław wypowiedział umowę i przelał pieniądze z powrotem na konto banku. Jednocześnie z pomocą powiatowego rzecznika konsumentów mężczyzna wypowiedział umowę pośrednictwa. Mimo szybkiego „odkręcania” sprawy, oboje z żoną mają jeszcze do uregulowania ponad 8 tys. zł, którymi bank - oprócz kwoty przelanej na konto małżonków - spłacił poprzednie zobowiązanie pana Mirosława.
Sprawa została już zgłoszona na policję a także do prokuratury. Dorota Mrówczyńska, prokurator rejonowy w Piotrkowie potwierdza, że od momentu pierwszego zgłoszenia, wszystkie zawiadomienia są przekazywane do Prokuratury Rejonowej Wrocław Stare Miasto, która sprawą działalności firmy Personal Finanse zajmuje się znacznie dłużej. Z Piotrkowa do Wrocławia przekazano juz kilkanaście nowych zawiadomień od klientów piotrkowskiego biura przy ul. Toruńskiej.
Dariusz Rogalski, powiatowy rzecznik konsumentów przyznaje, że choć o działalności biura słyszał, to jego pierwszy kontakt z klientami punktu z ul. Toruńskiej. Jak przyznaje, ta sprawa to kolejny przykład braku świadomości konsumentów, którzy podpisują umowy nie czytając jej zapisów...
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?