Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Osierocone rodzeństwo z Dębowej Góry potrzebuje pomocy

Aleksandra Tyczyńska
Od lewej: Adamowi, Sylwii i Pawłowi oraz ich siostrze Beacie potrzebna jest pomoc, by po śmierci mamy mogli nadal być razem i uczyć się
Od lewej: Adamowi, Sylwii i Pawłowi oraz ich siostrze Beacie potrzebna jest pomoc, by po śmierci mamy mogli nadal być razem i uczyć się Dariusz Śmigielski
Dla osieroconej czwórki rodzeństwa z Dębowej Góry najważniejsze to pozostać razem i znaleźć miejsce do życia. Ludzie z dobrymi sercami mogą im w tym pomóc.

Nie żyło im się bogato, ani wygodnie, ale zwyczajnie. Drewniany dom, krzątająca się mama, szkoła w sąsiedniej miejscowości. Mama coraz częściej narzekała na różnego rodzaju bóle. Minął prawie rok, nim zgłosiła się do lekarza. Diagnoza była bezlitosna - nowotwór w zaawansowanym stadium. Leczenie tylko odroczyło wyrok.
- Przygotowywaliśmy się na to, że zostaniemy sami, ale jak można się na to przygotować? To się po prostu w pewnym momencie stało. Baliśmy się - mówi Paweł Tuta, jeden z czwórki osieroconego rodzeństwa z Dębowej Góry.

Sylwia, Adam, Paweł i Beata. Nastolatki, jakich mnóstwo wokół nas, ale w sercach noszą ból. Starają się trzymać dzielnie, ale strata jest wciąż tak świeża, że jej wspomnienie wyciska łzy, które oni jednak natychmiast obcierają. Ich tata zmarł 10 lat temu, od śmierci mamy nie minęło pół roku.
- Gdyby ktoś ich wtedy widział, zapłakani, wystraszeni, nie miałam wątpliwości, że muszę stanąć przy nich i zrobić wszystko, żeby nie trafili do pogotowia opiekuńczego, a potem żeby ich nie rozdzielili do domów dziecka - mówi Tamara Kamińska z Piotrkowa, przyrodnia siostra osieroconego rodzeństwa, która już na drugi dzień po śmierci ich mamy stawiła się w sądzie, by ten ustanowił ją opiekunem prawnym dzieci.
- Chciałam, żeby już nie bali się, co teraz się z nimi stanie, żeby wiedzieli, że we mnie i moim mężu mają przyjaciół i opiekunów - mówi pani Tamara. - To była trudna decyzja, ale nie wyobrażałam sobie żeby było inaczej. Wiem, co to znaczy być opuszczonym dzieckiem i bardzo mi zależy, żeby im się udało.

Rok szkolny Sylwia, Adam i Paweł dokończyli w Dąbrowie nad Czarną, ich nowa opiekunka nie chciała ich po trudnych przeżyciach od razu wyrywać ze środowiska. Beata w Piotrkowie kontynuowała naukę w technikum hotelarsko - turystycznym. Wszyscy zamieszkali ze swoją siostrą przyrodnią, jej mężem i dwoma ich synami. Wspólny wyjazd do katowickiego "Spodka" na mecz siatkówki Polska - Brazylia, gitara, nowe książki - Kamińscy starają się, żeby dzieci odżyły.

Kobieta nie zdecydowała się wystąpić o ustanowienie jej rodziną zastępczą dla rodzeństwa. - Nie wzięłam dzieci po to, żeby mieć pieniądze, nie zwykłam też wyciągać ręce do opieki społecznej, chodziło tylko mi o to, żeby zabezpieczyć dzieci - mówi pani Tamara. - Beata we wrześniu skończy 18 lat i będzie mogła być rodziną zastępczą dla swojego rodzeństwa, ja pozostanę jedynie opiekunem prawnym.

Ponad stuletni dom po babci, w którym mieszkało rodzeństwo wraz ze swoją mamą, nie nadaje się do zamieszkania. O jego remoncie nie ma co myśleć - na to i na to, by rodzeństwo tam nadal mieszkało nie zgadza się ich ciotka, która jest spadkobierczynią.
Swoją przyszłość muszą związać z Piotrkowem. Beata tutaj ma już szkołę, Sylwia i Adam pójdą do Gimnazjum nr 5, a Paweł do liceum. Zamierzają kontynuować swoją siatkarską pasję.
- Chcemy kupić im mieszkanie w budowanym przy ul. Modrzewskiego bloku TBS - mówi pani Tamara. - Ktoś zrezygnował i TBS podpisał już wstępną umowę z całą czwórką rodzeństwa na najem tego mieszkania. Trzeba jednak na takie mieszkanie wpłacić 64 tysiące złotych. I tu właśnie potrzebujemy pomocy dobrych ludzi, z resztą poradzimy sobie, usamodzielnimy ich i pomożemy w starcie w życie.

Kamińscy wysłali szereg pism do różnych fundacji trudniących się pomocą dzieciom, ale nie doczekali się odzewu. Nic nie mogła im zaproponować też gmina Aleksandrów. Miewali od różnych osób propozycje, żeby dzieci zaczęły uprawiać gospodarstwo, albo, że ktoś wystawi dom za 20 tys. zł, ale pani Tamara nie ma wątpliwości, że były to pomysły absurdalne i nie do przyjęcia.

Rękę wyciągnęło stowarzyszenie "Jesteśmy razem", które niedawno utworzyło się w Aleksandrowie.
- Dostaliśmy pozwolenie na przeprowadzenie zbiórki pieniędzy na cele mieszkaniowe dla czwórki sierot z Dębowej Góry w terminie od 14 sierpnia do 30 września - mówi Michał Małecki, członek stowarzyszenia. - W tym terminie będzie można kupić cegiełki, wrzucić pieniądze do puszek kwestorskich, a także wpłacić na specjalnie utworzone konto (Nr konta: 66 2030 0045 1110 0000 0208 8200).

Natomiast 14 sierpnia w Dębowej Górze odbędzie się festyn pod patronatem przewodniczącego sejmiku woj. łódzkiego. Będą występy zespołów muzycznych, zbiórka, a wśród tych, którzy kupią cegiełki rozlosowane będą nagrody, które wręczał będzie m.in. mistrz olimpijski z Barcelony.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na piotrkowtrybunalski.naszemiasto.pl Nasze Miasto