Piotrkowianin siedział niesłusznie w areszcie
Do rozboju na 66-letnim mieszkańcu Stanisławowa niedaleko Piotrkowa doszło w listopadzie 2013 roku. Wtedy to trzy kobiety i mężczyzna w kominiarce pobili dotkliwie i obrabowali mieszkającego samotnie mężczyznę. Jedna z zatrzymanych kobiet zeznała, że w rozboju uczestniczył Artur Połyński z Piotrkowa i dopiero przed sądem wyznała prawdę. Pan Artur został uniewinniony i będzie dochodził odszkodowania, ale przez areszt stał się osobą bezdomną.
Wyważyli drzwi i zabrali na... 14 miesięcy
- Nie wiem, dlaczego ta kobieta mnie obciążyła. 22 listopada wróciłem z pracy, a wtedy policjanci wyważyli drzwi i mnie zabrali - mówi Artur Połyński, który dopiero 16 stycznia tego roku odzyskał wolność, a na odzyskanie dobrego imienia przed sądem musiał czekać do czerwca, kiedy to ostatecznie został uniewinniony.
Piotrkowianin usłyszał zarzut dokonania rozboju i na wniosek prokuratora, decyzją sądu trafił do Aresztu Śledczego w Piotrkowie. Na początek był tymczasowo aresztowany na trzy miesiące, ale później areszt był przedłużany. I to mimo tego, że odwoływał się i tak naprawdę jedyną obciążającą go przesłanką były zeznania jednej z podejrzanych.
- Tłumaczyłem, że kiedy doszło do tego rozboju, byłem w pracy na budowie pod Łodzią. Prosiłem, żeby prokurator to sprawdził, ale uważał się za nieomylnego - mówi Artur Połyński dodając, że przed sądem prokurator zażądał dla niego 4,5 roku pozbawienia wolności.
Mieszkanie przeszło koło nosa, bo siedział
Osadzony w areszcie musiał pogodzić się z utratą pracy i stratą mieszkania socjalnego przy ulicy Starowarszawskiej.
- Budynek był przeznaczony do rozbiórki, a ja byłem na liście uprawnionych do lokalu socjalnego zamiennego. Na Starowarszawskiej nie było już do czego wracać, kiedy wyszedłem z aresztu - mieszkanie było zdewastowane - mówi pan Artur.
Ale starał się o to, by nie stracić dachu nad głową, bo był pewien, że lada moment opuści areszt. - W lipcu 2014 roku dostałem z Towarzystwa Budownictwa Społecznego wskazanie lokalu socjalnego po remoncie. Sam nie mogłem podpisać umowy najmu, ale upoważniłem brata ciotecznego, by zrobił to w moim imieniu. TBS stwierdził, że tak nie można - mówi piotrkowianin.
- Nie chcieli w TBS-ie słyszeć żadnych racji. Nakazali tylko Arturowi zawiadomić ich na miesiąc przed opuszczeniem aresztu, żeby dostał inny lokal - mówi Katarzyna Jończyk, ciotka mężczyzny. - A przecież on nie wiedział, kiedy w końcu wyjdzie - dodaje kobieta.
Elżbieta Sapińska, prezes miejskiej spółki TBS wyjaśnia, że pan Artur znalazł się na liście lokali socjalnych zamiennych w styczniu 2013 r. Kiedy - przebywając w areszcie - nie przyjął wskazanego lokalu, został on wskazany innej osobie z listy lokali socjalnych. Zaznacza, że lokalne nie mogą stać puste i czekać, bo na liście jest aktualnie ok. 300 oczekujących rodzin.
- Upoważnienie przysłane przez pana Połyńskiego nie mogło być brane pod uwagę, gdyż decyzję w sprawie najmu lokalu podejmuje wyłącznie zainteresowany najemca - podkreśla prezes TBS-u.
Sąd sprawdził: telefon logował się pod Łodzią
Na trzeciej rozprawie podczas procesu przed Sądem Okręgowym w Piotrkowie Artur Połyński został zwolniony z aresztu. Niedługo potem trzy oskarżone osoby zostały skazane, a on został uniewinniony.
Jak podaje Agnieszka Leżań-ska, rzecznik SO w Piotrkowie, współoskarżona o rozbój odwołała swoje zeznania, ale nie tylko to zaważyło na decyzji sądu.
- Zostały przeanalizowane bilingi połączeń i okazało się w czasie, kiedy przestępstwo zostało popełnione, telefon oskarżonego logował się w podłódzkiej miejscowości - mówi sędzia Leżańska. - Ponadto pośrednio inwestorka, u której oskarżony wykonywał prace remontowe potwierdziła to. A w związku z tym, że nie było innych dowodów, został uniewinniony.
16 czerwca Sąd Apelacyjny w Łodzi, gdzie odwołała się piotrkowska prokuratura, utrzymał w mocy wyrok uniewinniający sądu niższej instancji.
- Jak każde prawomocne uniewinnienie aresztanckie, tak też ten przypadek będzie przez nas analizowany - mówi Sławomir Mamrot, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Piotrkowie dodając, że prokuratura czeka na odpis wyroku wraz z uzasadnieniem.
- Należy jednak podkreślić, że w tym przypadku areszt na wniosek prokuratora zastosował sąd i sąd przedłużał areszt. Mało tego, na skutek zażalenia aresztowanego było to również przedmiotem rozpoznania SA w Łodzi, który utrzymał w mocy tymczasowe aresztowanie - dodaje prokurator Mamrot.
Nie stałem się bezdomny ze swojej winy
Mając prawomocne uniewinnienie pan Artur będzie występował o odszkodowanie za niesłuszne przetrzymywanie w areszcie. Pozostaje jednak kwestia jego bezdomności. - Pomieszkiwał u mnie, u znajomych, albo wręcz gdzieś spał na ławce, ale ileż tak można - mówi pani Katarzyna.
Prezes TBS-u wyjaśnia, że piotrkowianin po opuszczeniu aresztu dostał dwa wskazania lokali - w styczniu i w marcu, ale odmówił.
- A dlaczego miałem przyjąć te wskazania, skoro to były gorsze mieszkania, niż to na Starowarszawskiej, bez wody i ze wspólną ubikacją? Przecież nie stałem się bezdomny z własnej winy - mówi piotrkowianin.
Elżbieta Sapińska podkreśla, że obydwa wskazane lokale spełniały warunki lokalu socjalnego. Zapowiada też, że w związku z niespłaconym całkowicie zadłużeniem mieszkania liczonym do 2015 r., TBS będzie dochodził swoich wierzytelności w sądzie.
Ciotka pana Artura nie kryje oburzenia na bezduszne podejście urzędników spółki mieszkaniowej. - Przy ul. Dzielnej zwolnił się 29-metrowy lokal socjalny po śmierci starszego, samotnego pana. Zaproponowaliśmy to urzędniczkom, ale odmawiają. Zamiast tego znowu zaproponowali mu lokal w slumsach z ubikacją na korytarzu - mówi pani Katarzyna i pyta: - Dlaczego uparli się na takie miejsca?
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?