Przekroczenie uprawnień służbowych, wykorzystywanie do celów prywatnych samochodu Starostwa Powiatowego w Piotrkowie oraz wykorzystanie stanowiska do wywierania wpływu na policję, aby ta zatrzymała wskazane osoby. Nadzorowana przez piotrkowską prokuraturę okręgową Prokuratura Rejonowa w Radomsku bada, czy Stanisław Cubała, starosta piotrkowski mógł popełnić te wszystkie przestępstwa. Drugi wątek śledztwa dotyczy przekroczenia uprawnień przez komendanta policji z Gorzkowic. Oba związane są z wydarzeniami z połowy listopada ubiegłego roku.
Autorem doniesienia jest Jacek Bogusławski, przedsiębiorca z gminy Wolbórz, który 14 listopada 2010 roku został zatrzymany przez gorzkowicką policję za rozwieszanie wymierzonych w starostę plakatów wyborczych. Mężczyzna i jego znajoma za rozwieszanie plakatów sugerujących, że starosta piotrkowski (w ubiegłorocznych wyborach samorządowych kandydat do rady powiatu - przyp. red.) był tajnym współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa PRL, spędzili noc w areszcie w Piotrkowie.
Policję w Gorzkowicach o rozwieszaniu plakatów szkalujących jego imię powiadomił sam Stanisław Cubała.
Według Jacka Bogusławskiego rola starosty w jego zatrzymaniu była jednak większa - starosta miał w tym celu wykorzystać nie tylko swoje stanowisko i wpływy, ale i służbowe auto. Jednym z samochodów, które przed przyjazdem policji miały gonić Bogusławskiego, był citroen xara picasso. Służbowe auto starosty to... citroen grand picasso w kolorze zbliżonym do tego, który zapamiętał Bogusławski... Prowadzone od marca śledztwo niedawno zostało przedłużone do połowy grudnia. Prokuratura m.in. na wnioski Bogusławskiego sprawdza bilingi rozmów starosty.
Stanisław Cubała, który już składał w sprawie wyjaśnienia jako świadek, doniesienie określa jako ,,śmieszne", bo sam w całej sprawie czuje się pokrzywdzony. - Będę składał pozew cywilny o odszkodowanie - mówi o swoich planach wobec ubiegłorocznego czynu Jacka Bogusławskiego.
Wcześniej piotrkowska prokuratura w wieszaniu plakatów przez Jacka Bogusławskiego nie dopatrzyła się czynu zabronionego i uznała, że brak jest interesu społecznego w objęciu ściganiem czynów prywatno-skargowych, czyli zniesławienia i znieważenia, a tak plakaty odebrał starosta.
O odszkodowania - za bezzasadne zatrzymanie (tak uznał Sąd Rejonowy w Piotrkowie w grudniu 2010 roku - przyp. red.) - wnioskowali też Jacek Bogusławski oraz zatrzymana z nim kobieta. Najbliższa rozprawa w październiku.
Wydarzenia z 14 listopada 2010 roku sądy obydwu instancji badały już na kilku płaszczyznach. Treść plakatów była przedmiotem procesu w tzw. trybie wyborczym. O ile sąd pierwszej instancji orzekł przepadek plakatów oraz nakazał Bogusławskiemu przeproszenie starosty i wpłatę 2 tys. zł na rzecz Domu Dziecka w Sulejowie, to już Sąd Apelacyjny w Łodzi, dzień później, podtrzymał zakaz rozpowszechniania plakatów, ale uznał, że przedsiębiorca nie musi zamieszczać w prasie ani sprostowania, ani przeprosin Cubały.
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?