Pokaźnych rozmiarów teren, część dawnego stadionu Piotrcovii, a od lat bazar i giełda Ptaka - w każdą sobotę i niedzielę od popołudnia do wieczora wygląda niczym pobojowisko. I nie jest to odludne miejsce, gdzie nie trzeba byłoby się wstydzić za to, co pozostawiają po sobie setki sprzedawców i tysiące kupujących. Niestety, nie ci się wstydzą, a okoliczni mieszkańcy.
- Tak zwyczajnie, to mnie po prostu kłuje w oczy, że ludzie tak potrafią się zachowywać, że dosłownie wszystko, co już im niepotrzebne, rzucają pod siebie, ale wstydziłam się raz - kiedy przyjechała do mnie rodzina i od progu z przejęciem pytali, co się tu u nas dzieje? - mówi piotrkowianka mieszkająca w pobliżu bazaru przy ulicy Dmowskiego.
Problemem dla mieszkańców, szczególnie w wietrzne dni, są śmieci, głównie foliowe torby i papiery, które fruwają po trawnikach przed blokami, na chodnikach i ulicach. Ale nie tylko to jest uciążliwe.
- Mieszkańcy narzekają też na problemy z parkowaniem pod swoimi blokami, bo są one nagminnie zajmowane w weekendy przez przyjeżdżających na giełdę, czy niedzielne targowisko - mówi Łukasz Janik, piotrkowski radny, który mieszka po sąsiedzku bazaru.
Radny Łukasz Janik zwraca uwagę, że szkodliwy dla zdrowia może też być pył, jaki unosi się z podłoża (rodzaj szlaki) jakim wysypany jest teren targowiska.
- Taki pył może być nawet rakotwórczy - twierdzi radny Janik. - Zwracaliśmy na to uwagę do władz miasta, że przecież ten teren mógłby być inaczej zagospodarowany, a przynajmniej wyłożony kostką, betonem, czy płytami, które nie pyliłyby, ale - jak dotąd - nie było odzewu.
Przy tym radny przyznaje, że pretensji na pewno nie można mieć do sprzątających ten teren, bo ci skrupulatnie zbierają śmieci - nie tylko z ogrodzonego terenu targowiska, ale też wykraczają daleko poz, idąc tropem rozwianych torebek i papierów.
Ten fakt również podkreśla zarządca targowiska, Janusz Jóźwik. - Cały obiekt jest ogrodzony, ale - niestety - w wietrzne dni część pozostawionych śmieci się przedostaje przez ogrodzenie. Jednak ekipa sprzątająca do wieczora pracuje i schodzi na okoliczne osiedla, czy czasami aż do ul. Sikorskiego, żeby wszystko wyzbierać - mówi Janusz Jóźwik.
Zarządca dodaje też, że obiekt wyposażony jest w kosze i kontenery, ale taki już jest charakter handlu otwartego, że kupujący i sprzedający część śmieci jednak pozostawiają.
- Apelowaliśmy do kupców niejednokrotnie, by po zakończonym handlu zbierali śmieci, ale to nie skutkuje. Sprzątamy my i bardzo staramy się robić to jak najszybciej i jak najdokładniej. A ci ludzie niech handlują, przecież dobrze, że mają możliwość zarobku - mówi Janusz Jóźwik, dodając, że liczba odwiedzających sobotnią giełdę czy niedzielny bazar świadczy o tym, że zapotrzebowanie na taki handel jest duże.
Jacek Hofman, komendant Straży Miejskiej w Piotrkowie, podkreśla, że straż nie odnotowuje interwencji w związku z porządkiem na targowisku lub w okolicach... - Być może okoliczni mieszkańcy narzekają, ale nie mamy zgłoszeń, które wymagałyby interwencji - mówi komendant Hofman, dodając, że teren po zakończeniu handlu jest przecież sprzątany.
- To teren prywatny i pewne kwestie reguluje zapewne wewnętrzny regulamin. My byśmy mieli powody do interweniowania, gdyby nie było sprzątane, a jest - zaznacza.
Piotrkowianie, sąsiedzi targowiska, zwracają jednak uwagę, że właściciel mógłby jednak nieco „ucywilizować” obiekt, co mogłoby zmniejszyć uciążliwości, np. teren wyłożyć kostką, zapewnić więcej koszy, zadaszenia, wyższe ogrodzenie. Jak się dowiedzieliśmy, planów inwestycyjnych w Piotrkowie przy ul. Dmowskiego na razie jednak nie ma
echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?