Nie krzyczy już i nie rzuca się. Maluje, gra na gitarze, klaszcze w rączki, wybiera obrazki, by "powiedzieć", czego chce. - Jasiek to już nie ten sam chłopiec, ale tego wszystkiego by nie było, gdyby nie ten nasz dobry duch, który tak nam pomógł - mówi Beata Jurga z Piotrkowa, która ze swoim synem Jaśkiem od dwóch miesięcy mieszka w Krakowie, gdzie pięciolatek chory na autyzm poddawany jest specjalistycznej terapii.
Jeszcze kilka miesięcy temu pani Beata była zdruzgotana. Zakład Ubezpieczeń Społecznych odmówił Jaśkowi renty na specjalnych warunkach po zmarłym ojcu, bo ten... zbyt mało przepracował, nim zginął w tragicznym wypadku. Na Jaśka czekało tymczasem miejsce w placówce, która prowadzi specjalistyczną terapię, tzw. jeden na jeden, która przyniosła w wielu przypadkach rewelacyjne rezultaty. Pani Beaty nie było jednak stać na dojeżdżanie do Krakowa.
Po tym, jak 12 lipca w tygodniku "7 Dni" opisaliśmy jej dramatyczną walkę o Jaśka, walkę z uciekającym czasem tak ważnym w przypadku dzieci chorych na autyzm, jeden z mieszkańców Piotrkowa, chcący zachować anonimowość, postanowił pomóc Jaśkowi. By chłopiec mógł się leczyć, na cały rok szkolny opłacił kawalerkę w Krakowie.
- Już nie płaczemy, jest super - mówi wzruszona Beata Jurga i wylicza - Nie muszę już Jaśka zawijać w poszewkę na noc, by nie zrobił sobie krzywdy, wózek wyrzuciliśmy na złom. Jasiek buduje z klocków, maluje, a chłopcy, którzy grają na ulicy pod Teatrem Bagatela, pozwalają Jaśkowi pograć na gitarze, co on po prostu uwielbia.
Jak dodaje pani Beata, po ostatniej wizji, podczas której podsumowuje się postępy dziecka poczynione podczas terapii, spłakała się "jak bóbr".
- Jaś przez ostatnie dwa miesiące poczynił bardzo duże postępy i to w przypadku każdej z umiejętności, nad jakimi pracujemy - mówi Anna Serwi-ńska, terapeutka z filii Szkoły Podstawowej nr 6 przy Specjalnym Ośrodku Szkolno-Wychowawczym w Krakowie. - Znacznie spadły zachowana auto-agresywne Jasia, a rosną umiejętności społeczne.
Pracujemy też nad alternatywną komunikacją, na razie za pomocą obrazków - dodaje. Jedynym cieniem na szczęściu matki i jej syna kładzie się kolejna decyzja ZUS-u.
- Ponownie odmowna i niestety z takim samym uzasadnieniem. Rozumiem, że ojciec Jaśka miał zbyt mało udokumentowanych okresów składkowych, że nie przysługuje nam renta rodzinna, ale tu chodzi przecież o rentę w drodze wyjątku - mówi pani Beata, która od decyzji ZUS-u odwołała się do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie.
Kobieta zamierza także napisać skargę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu na instytucję, która - jej zdaniem - nie wypełnia swoich obowiązków.
- ZUS nie bierze w ogóle pod uwagę interesu dziecka i uznaje, że to minimum, jakie mamy z pomocy społecznej powinno wystarczyć - mówi pani Beata dodając, że będzie walczyć o rentę w drodze wyjątku dla Jaśka, by mógł kontynuować leczenie.
O chorym na autyzm Jaśku i walczącej o jego rehabilitację mamie pisaliśmy w lipcu. Od dwóch miesięcy chłopiec mieszka w Krakowie
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?