Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

OSiR postanowił pozbyć się psa pilnującego stadionu

Aleksandra Tyczyńska
Jaki los czeka Tysona? On sam jest bardzo wystraszony wydarzeniami z ostatnich dni
Jaki los czeka Tysona? On sam jest bardzo wystraszony wydarzeniami z ostatnich dni fot. Dariusz Śmigielski
Tyson, kilkuletni mieszaniec, nie zna innego domu poza tym, jaki ma na miejskim stadionie Concordii w Piotrkowie.

Ale zwierzak zaczął przeszkadzać na wyremontowanym obiekcie i Ośrodek Sportu i Rekreacji postanowił się go pozbyć, jak bezpańskiego przybłędy.

Do schroniska dla bezdomnych zwierząt zadzwonił pracownik OSiR zajmujący się sprawami BHP i - jak wynika z relacji wzburzonej kierowniczki Marii Mrozińskiej - powiedział, że na teren stadionu przybłąkał się pies i trzeba go zabrać. Po psa pojechał pracownik schroniska, ale kiedy przywiózł go i chciał wprowadzić do jednego z pomieszczeń, przerażony pies uciekł.

W międzyczasie kierowniczka schroniska dowiedziała się, że uciekinier wrócił na stadion... do swojej budy. Przebiegł około pięciu kilometrów i odnalazł swój dom, który przed laty dał mu poprzedni dyrektor OSiR. Pozwolił on pracownikowi, który przyniósł szczeniaka, postawić budę i karmić. Tyson został zaczipowany, dorobił się kojca i funkcji psa stróżującego.

- Po co teraz te podchody? - pyta Maria Mrozińska. - Wstyd im się przyznać, że nie chcą już psa, a może szkoda im dać 150 zł, jakie na poczet szczepień i sterylizacji zapłacić musi właściciel, kiedy oddaje psa do schroniska?!

Pani Maria dodaje, że nie rozumie takiego postępowania ze strony instytucji miejskiej. - Ten pies jest przerażony, jeśli ma tak być traktowany, bo stał się niepotrzebny, to weźmiemy go, tylko niech OSiR załatwi to z nami po ludzku, czyli zapłaci, da książeczkę szczepień i nie udaje, że to przybłęda - podkreśla kierowniczka schroniska.

Wzburzeni są też pracownicy stadionu, którzy zżyli się z Tysonem. - Nie rozumiem, dlaczego nagle zaczął przeszkadzać, przecież przez tyle lat nikomu nie wadził - mówi Iza Tarka, zajmująca się na stadionie sprawami biurowymi.

Leszek Heinzel, dyrektor piotrkowskiego OSiR, przyznaje, że nakazał pracownikom oddać psa do schroniska, ale zapewnia, że miało się to odbyć z zachowaniem "wszelkich formalności". Nie pozostawia też złudzeń: los Tysona jest przesądzony, nie zostanie na stadionie.

- Tutaj treningi mają dzieci, to niebezpieczne, gdy po obiekcie plącze się pies - tłumaczy Heinzel. - Poza tym wychodzi poza ogrodzenie i mamy sygnały, że dokazuje na osiedlu.

Czy w takim razie Tyson nie mógłby być zamykany na dzień w kojcu, a w nocy stróżować? Być może jest to wykonalne, ale do tego potrzebne są chęci i dobra wola.

od 12 lat
Wideo

echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na piotrkowtrybunalski.naszemiasto.pl Nasze Miasto